W miarę jak wiele instytucji ucisza się, bardziej niż kiedykolwiek polegamy na crowdsourcingu dużych wydatków na duże skoki w naszym życiu. Niezależnie od tego, czy finansujesz projekt, odzyskujesz wydatki na leczenie, czy nawet finansujesz nasz pierwszy dom, to całkowicie normalne jest prosić o osobiste darowizny i je zdobyć. Teraz wiemy, że zarządzanie finansami marki w crowdfundingu jest większe niż myślisz - nie dla pytających, ale dla dawców.
Ekonomiści z angielskiego University of Portsmouth chcieli wiedzieć, co skłania ludzi do udziału w kampaniach finansowania społecznościowego. Przyjrzeli się Lendwithcare, platformie mikrofinansowej na bazie Wielkiej Brytanii, która umożliwia również osobom pokazanie, ile pożyczek sponsorował użytkownik, ale nie kwoty pieniędzy. Ich wniosek? Jesteśmy bardzo świadomi naszego wizerunku w Internecie, a im bardziej zależy nam na tym, co myślą o nas ludzie, tym bardziej dbamy o to, by ludzie wiedzieli, że jesteśmy hojni.
„Nie znaleźliśmy dowodów na znaczne różnice w zachowaniach kredytowych w zależności od poziomu dochodu, kapitału społecznego czy religijności” - powiedział naczelny autor Joe Cox w komunikacie prasowym. Zasadniczo nie ma różnicy w Internecie, czy jesteś zamożny, popularny lub bardzo zaangażowany w swoją społeczność wyznaniową, podczas gdy w filantropii offline. Jeśli często dajesz, możesz mieć również w pełni wypełniony profil ze zdjęciem.
Badanie nie podważa ostatecznych motywacji darczyńców; podkreśla raczej, w jaki sposób finansowanie społecznościowe i tworzenie platform może stać się bardziej podobne do sieci społecznościowych, jeśli sprawia, że użytkownicy uczestniczą więcej. Budowanie marki online jako hojnej osoby nie jest jednak niczym złym - jeśli uda ci się wprowadzić tę wiedzę na rzecz tworzenia obrazów na inne areny zawodowe, możesz otworzyć kilka okazji.