Anonim

kredyt: dwadzieścia 20

Żyjemy w gospodarce gig, czas, w którym coraz więcej osób rezygnuje z tradycyjnej pracy od 9 do 5 na rzecz podejmowania „koncertów” od wielu pracodawców i pracy na zasadzie freelance. Kompromis to oczywiście elastyczność w stosunku do stabilności.

Ale czy patrzymy na ekonomię koncertów we właściwy sposób? Czy zadajemy właściwe pytania?

Post udostępniony przez Lyft (@lyft) w dniu

We wrześniu 2016 r. Lyft podzielił się historią kierowców z usuniętym postem na blogu, który wzbudził duże zainteresowanie. Post skupił się na Mary, „długoletniej kierowcy i mentorze Lyft”, która poszła do pracy podczas jazdy dla firmy jeżdżącej na rowerze. W drodze do szpitala, Mary (która nie zdążyła wyłączyć aplikacji, bo wiesz, praca) dostałem ping do kolejnej jazdy - którą zaakceptowała.

Lyft podzielił tę historię, jakby była inspirująca aspirujący, ale nie wszyscy czuli to samo. Niektórzy czytają historię Mary i zobaczyli coś o wiele mroczniejszego: historię kobiety, która potrzebuje każdego możliwego „koncertu”, że nie może nawet odrzucić odrobiny pracy w drodze do szpitala, aby porodzić.

Oczywiście niemożliwe jest dokładne zinterpretowanie historii bez osobistego poznania Maryi. Jak napisał Bryan Menegus z Gizmodo: „Nie mogę udawać, że znam sytuację ekonomiczną Maryi. Może jest dziedziczką, która kocha swobodę kierowania nieznajomymi z miejsca na miejsce według własnego harmonogramu. Ale ten Lyft z jakiegoś powodu myślał że byłoby to dla nich łaskawe, być może najbardziej przerażające ”.

Lyft i Uber nie są jedynymi trybunami w mechanizmie gigowym. Inne usługi łączą pracowników zewnętrznych z konsumentami poszukującymi tanich towarów i usług, takich jak Fiverr, dzięki którym freelancerzy mogą sprzedawać takie rzeczy jak filmy i dzieła sztuki za jedyne pięć dolarów za sztukę. Podobnie jak Lyft, Fiverr promuje dumę z „zgiełku” zarabiania na życie z tej pracy. Z dumą głosi, że to pracowników kontrahenci (bardzo ważne wyróżnienie) to wykonawcy, a nie marzyciele.

Post udostępniony przez Fiverr (@fiverr) on

Więc o co chodzi w ekonomii koncertów? Czas i środki utrzymania ludzi bez innych opcji, przede wszystkim. Ponieważ ludzie pracujący w tych firmach są kontrahentami, a nie pracownikami, nie są uprawnieni do opieki zdrowotnej ani świadczeń i nie mają gwarancji ochrony zatrudnienia jak płaca minimalna, mimo że wielu z nich musi pracować w pełnym wymiarze godzin (a potem trochę), aby żyć na tych koncertach.

Oczywiście ekonomia koncertów nie jest zła. Są pracownicy, którzy są gotowi handlować stabilnością tradycyjnej pracy (i tym, co się z tym wiąże, np. Ubezpieczeniem i świadczeniami), na elastyczność niezależnego stylu życia. Ale kiedy firmy kontrolujące ceny i dostępność koncertów pobierają opłaty za usługi, a następnie omawiają swoje praktyki biznesowe w sposób, który sprawia, że ​​każdy, kto narzeka, ryzykuje, że zostanie oznaczony jako „leniwy” lub „uprawniony”, jest to problem.

A kiedy rynek pracy szybko się zmienia, a wielu młodych i nieuprzywilejowanych ludzi jest członkami gospodarki gigantów nie z wyboru, ale ponieważ nie mają innych realnych opcji, a następnie są wykorzystywane ze względu na ich ograniczone możliwości, to jest to olbrzymi problem.

Zalecana Wybór redaktorów