Anonim

kredyt: @ bluelily52 / Twenty20

Jako naród od co najmniej dwóch lat wydobywamy dowcipy o e-mailach. Jednak na poziomie indywidualnym możemy generalnie obciążać pocztą elektroniczną. My też nie zachowujemy tego dla siebie, co oznacza, że ​​mizerna komunikacja może mieć całkiem długie życie pozagrobowe.

Naukowcy z University of Illinois Urbana-Champaign opublikowali właśnie badanie badające tak zwaną „niewidzialność e-mailową” lub antyspołeczne sposoby, w jakie e-mail może nas wpływać. Przykłady obejmują nadużywanie znacznika powiadomienia „o wysokim priorytecie”, niepoprawne wskazanie materiałów wrażliwych na czas i zwykłą chamstwo, czasami dzięki brakowi wskazówek kontekstowych. Zasadniczo, e-mail stał się czymś, co trzeba zarządzać emocjonalnie w pracy, jak również praktycznie, a właściwie nie mamy dobrych, powszechnie akceptowanych zasad w tym zakresie.

Ten stały stresor, który już sieje spustoszenie w naszej uwadze, obejmuje przerwy, zwykle podąża za nami do domu po tym, jak się skończy. „Nuance gubi się w e-mailach - może być tępy, może być banalny, może być neutralny” - powiedział autor YoungAh Park, profesor stosunków pracy i zatrudnienia. „Po prostu nie wiesz, a ze względu na niejednoznaczność intencji nadawcy, odbiorcy mogą więcej o tym rozmyślać, ponieważ nie wiedzą, jak na to odpowiedzieć”. Kiedy na przykład pracownicy nie mogą uwolnić się od cierpienia, mogą przekazać je małżonkowi lub partnerowi, co z kolei może tylko zwiększyć ich negatywne uczucia.

Ostatecznie Park doradza ustanowienie wytycznych w biurze, w jaki sposób komunikować się tak jasno i celowo, jak to możliwe. W szczególności negatywne informacje zwrotne powinny być zarezerwowane dla spotkań osobistych. Jest to stosunkowo niewielka zmiana, ale jest prawdopodobne, że wszyscy w biurze odetchną z ulgą, gdy oczekiwania związane z pocztą elektroniczną zostaną rzeczywiście spisane.

Zalecana Wybór redaktorów