Dwóch na pięciu milenium ma atrament. Nawet poza tą kohortą pokoleniową 20 procent Amerykanów ma przynajmniej jeden tatuaż. Jeśli kiedykolwiek martwiłeś się o to, jak podbijanie może wpłynąć na twoje perspektywy pracy, nie martw się już - nowe badania są po twojej stronie.
Ekonomiści z University of Miami i University of Western Australia zaktualizowali pewne stereotypy oldschoolowe dotyczące pracowników ze sztuką skóry. Według badań opublikowanych w tym tygodniu, płace i zarobki wytatuowanych pracowników, w tym tych z widocznymi tatuażami, były statystycznie nie do odróżnienia od tych, którzy nie mają tatuaży.
Tak, kiedyś menedżerowie zatrudnieni mieli tendencję do łączenia tatuaży ze zmniejszoną atrakcyjnością jako kandydat. Ale jako główny autor Michael French ujął to w komunikacie prasowym: „Biorąc pod uwagę coraz częstsze występowanie tatuaży w społeczeństwie… menedżerowie i przełożeni zatrudnieni, którzy dyskryminują wytatuowanych pracowników, prawdopodobnie znajdą się w niekorzystnej sytuacji konkurencyjnej dla najbardziej wykwalifikowanych pracowników”.
Kusząco, naukowcy sugerują, że w niektórych przypadkach posiadanie tatuażu może faktycznie stać się zaletą podczas poszukiwania kandydata. Może to wynikać z tego samego procesu normalizacji, który usuwa różnice w zarobkach między wytatuowanymi i nie tatuowanymi pracownikami: departamenty zasobów ludzkich i szefowie są bardziej skłonni do posiadania tuszu jako najstarszego tysiąclecia zbliżającego się do 40 i przejścia na stanowiska władzy instytucjonalnej. Więc jeśli masz ochotę na zrobienie tego kawałka - lub jeśli twoi rodzice nie wybaczyli ci tego, co masz - powiedz im, żeby się nie martwili. Biuro przyszłości uważa, że twój atrament jest całkiem fajny.