Nasze życie i nasze zdrowie powinny być o wiele lepsze dzięki większej ilości owoców morza w naszej diecie (jeśli to twój dżem). To staje się nieco trudniejsze do zarządzania, gdy znaczna część oferowanych owoców morza nie jest tym, za co się podaje. Niezależnie od tego, za co płacisz, prawdopodobnie jesz dużo więcej tilapii niż myślisz.
Nowe badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej wykazało, że średnio 1 na 4 produkty z owoców morza sprzedawane w sklepach spożywczych w Vancouver, restauracjach i barach sushi są źle oznaczone. Jeśli próbujesz kupić łososia, tuńczyka, solę lub inne odmiany ryb, istnieje szansa lepsza niż mała, że jest to coś innego. Liczby są jeszcze bardziej szokujące dla odmian lucjan: Z 34 próbek tylko trzy miały DNA należące do tego typu ryb.
To nie jest tylko problem w Kanadzie. W innych badaniach, w tym w USA, wskaźnik niewłaściwego stosowania owoców morza sięgał 33 procent. (Średnia światowa jest bardziej podobna do Vancouver, od 20 do 25 procent). Około dwie trzecie tych przypadków ma motywację ekonomiczną, co oznacza, że gdzieś w łańcuchu dostaw, może nawet na długo zanim trafi do stołu w restauracji, dostawcy owoce morza wprowadziły kłamstwo, aby podnieść ceny. Gdy ryby mogą zostać złapane w jurysdykcji jednego kraju, przetworzone przez inną (czasami kilka razy) i sprzedane w innej, nie jest to takie trudne.
W tym przypadku, jeśli chcesz uniknąć tego problemu, najlepiej wstrzyknąć trochę zdrowego sceptycyzmu do zakupów. Zapytaj, skąd pochodzi twoja ryba i skorzystaj z każdej okazji, aby kupić lokalnie, jeśli możesz. Nawet jeśli nie możesz powiedzieć włócznika z dorsza, robisz zakupy z większą pewnością siebie, gdy będziesz bardziej poinformowany.